Przepisy o e-hulajnogach nie zadziałają, jeżeli nie będą przestrzegane
– Sankcja za nienoszenie kasków jest oczywiście jakąś motywacją dla osób poruszających się hulajnogami elektrycznymi do ich noszenia. Ważniejsze wydaje się jednak uświadomienie młodym ludziom, że hulajnoga nie jest zabawką. My mamy problem z tym, że traktujemy e-hulajnogi jako zabawki. A to bardzo poważny pojazd. Kierującego dotyczą wszystkie przepisu ruchu drogowego – powiedział Grega, edukator w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Wskazał, że hulajnogi elektryczne są bardzo niebezpiecznymi pojazdami ze względu na swoją konstrukcję: małe koła, niskie zawieszenie, wysoko umieszczony środek ciężkości. Do tego wskazał, że to krótki pojazd, który nie ma amortyzacji i bezpiecznego sygnalizowania manewrów.
– To ekwilibrystyka, gdy się chce wystawić rękę i zasygnalizować manewr. To tego dochodzi duża prędkość, duży pęd, jak i duża masa samej hulajnogi. To powoduje, że jest to urządzenie bardzo niebezpieczne i aby go używać w sposób bezpieczny dla siebie i innych, trzeba naprawdę dużo umieć – ocenił ekspert.
Grega podkreślił, że prędkość 50 km/h, którą osiąga się na wielu modelach hulajnóg elektrycznych, jest "prędkością, która zabija".
– Prawdą jest, że tego rodzaju urządzenia osiągają taką, a nawet wyższą prędkość. Policja czyni kroki, aby uzyskać urządzenia pomiarowe, które pozwolą w ramach kontroli drogowej zweryfikować takie urządzenia. Podejrzewam jednak, że ich liczba nie wzrośnie raptownie tak bardzo, jak wzrosła liczba hulajnóg i te kontrole nie będą zbyt częste – analizował ekspert.
Przyznał, że pozostaje maksymalne ograniczenie prędkości do 25 km/h, ale na chodnikach wynosi ono ok. 5 km/h, bo ma być zbliżona do prędkości pieszych.
– O tym użytkownicy hulajnóg często zapominają, pamiętają tylko, że mają dzwonek i rozganiają pieszych, a to się naprawdę różnie może skończyć – ocenił.
Jego zdaniem żadne prawo o ruchu drogowym nie pomoże, jeżeli nie będzie stosowane.
– Nie w przepisach w mojej ocenie tkwi największy problem, ale w świadomości i edukacji.
– Kaski do dzieci i młodzieży to, jak każde inne narzędzie, które ma poprawić bezpieczeństwo, jest z założenia dobre. Kiedyś się zastanawialiśmy mad obowiązkiem zapinania pasów bezpieczeństwa. Wielu oponowało, bo to miała nie być tylko ich sprawa. A to nie jest ich sprawa, bo to my wszyscy składamy się na koszty leczenia osób poszkodowanych w zdarzeniach drogowych i już składamy się na to leczenie osób, które doznały urazów na hulajnogach – powiedział Grega. – Tu w większości chodzi o dzieci, które są naszym największym dobrem i musimy o nie dbać szczególnie – dodał ekspert.
Wskazał, że uczestnictwo w ruchu drogowy wymaga wiedzy, z której nie zwalnia wiek.
– Przygotowanie do ruchu rowerowego i hulajnogowego na poziomie szkół nie należy do najlepszych, a można nawet powiedzieć, że jest fatalne. Jeżeli gdzieś znajdują się tacy nauczyciele, którzy mają dużo dobrych chęci, to brakuje wiedzy. A wiedza i chęci w nauczaniu o ruchu drogowym, to połączenie zdarza się bardzo rzadko. A my musimy wymusić na dzieciach świadome korzystane z hulajnóg elektrycznych. Powinno być tak, że dzieci mogą korzystać z tych urządzeń dopiero po wykazaniu się wiedzą – podsumował Grega.
Tomasz Więcławski (PAP)
twi/ joz/ lm/
